Decyzja Borawskiego jest efektem konfliktu wokół hali Olivia, którą zarządza klub GKS Stoczniowiec. Hokejowy klub dzierżawi obiekt od miasta do 2036 roku na mocy umowy podpisanej w roku 1998. Na czym polega wspomniany konflikt, który doprowadził do dość absurdalnej sytuacji w ramach której hokejowe derby Gdańska odbyły się na elbląskim lodowisku…?
Musimy wrócić do czerwca. Wtedy to odbyło się walne zgromadzenie delegatów tytułowego klubu, które uznało, iż na terenie hali nie jest dopuszczalne prowadzenie działalności sportowej przez inne niż Stoczniowiec organizacje, stowarzyszenia oraz fundacje. W rezultacie klub Fudeko GAS Gdańsk, rozgrywający mecze w 1 Lidze MHL zostało zmuszone do trenowania oraz rozgrywania meczów poza Gdańskiem. Rywal Stoczniowca tułał się więc po Bydgoszczy, Malborku, Toruniu aż wylądował w Elblągu.
Ligowy rywal Stoczniowca zwrócić się z prośbą o interwencję do Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, ale nie przyniosło to skutku. W konsekwencji pod koniec grudnia ligowe spotkanie, którego teoretycznym gospodarzem był zespół Fudeko odbyło się w Elblągu. Na meczu był obecny Wiceprezydent Miasta Gdańsk – Piotr Borawski, który zabrał głos w tej sprawie.
Jestem zdeterminowany. Chcę mieć czyste sumienie, że zrobiłem wszystko, żeby naprawić sytuację wokół Stoczniowca i Hali Olivia. Sytuacja, w której derby Gdańska odbywają się w Elblągu, jest dla nas nie do zaakceptowania. To smutne, gdy wielkie sportowe święto, emocjonujący mecz, nie odbywa się w Gdańsku. To nie buduje wizerunku gdańskiego sportu i gdańskiego hokeja. Mam wrażenie, że za wszystkim stoi upór jednej osoby.
Na stronie internetowej gdańsk.pl czytamy:
Po kilku spotkaniach z prezesem Stoczniowca panem Markiem Kosteckim powiedziałem, że szanuję to, że łączy nas umowa, która została zawarta prawie 30 lat temu, ale obecne władze miasta chciałyby, żeby hala Olivia była otwarta na cały hokej w naszym mieście. Dlatego zaproponowałem spotkanie przy okrągłym stole, w którym wszystkie strony szukałyby kompromisu. Niestety, ze strony Stoczniowca nie ma woli na taki kompromis. Nasza wyciągnięta ręka została odrzucona – nie poszło za tym żadne wiążące spotkanie.
I to jest powód dla którego Miasto Gdańsk zerwało współpracę z klubem GKS Stoczniowiec na polach związanych z aktywnościami sportowymi i społecznymi. Jak podkreśla Borawski – chodzi o duże imprezy sportowe, które nie ograniczają się wyłącznie do hokeja – m.in. łyżwiarstwo figurowe czy short-track. Brak patronatu i aktywności we wsparciu promocyjnym może zadziałać na szkodę wizerunkową tytułowego klubu, ale nie da się ukryć, że koniec współpracy oznacza także straty finansowe, które mogą opiewać w kwotę kilku milionów złotych.
Rodzi się pytanie – czy Miasto Gdańsk powinno zerwać umowę parafowaną w 1998 roku? W opinii Borawskiego nie jest to dobre rozwiązanie, bo choć umowa jest niekorzystna dla miasta, to jej zerwanie oznaczałoby wieloletni spór prawny w czasie którego Kostecki dalej zarządzałby obiektem. Miasto ma jednak wizję, która mogłaby rozwiązać problem.
Chcielibyśmy, żeby wszystkie strony – pod patronatem miasta – zasiadły do stołu rozmów i zdecydowały jak zarządzać obiektem, szatniami, możliwością korzystania z lodu, tak żeby można było rozgrywać mecze wszystkich gdańskich drużyn w Gdańsku i żeby wszyscy mieli możliwość trenowania tam. Moją cichą nadzieją – idealnym kompromisem – byłoby, aby dwie gdańskie drużyny się połączyły. To są ludzie, którzy się doskonale znają, którzy ze sobą pracowali, więc mogliby stworzyć jedną dobrą drużynę, która świetnie reprezentowałaby Gdańsk i mogłaby wrócić z 1 ligi do Ekstraklasy.
- źródło: gdansk.pl
- fot.: G. Mehring