Z sondażu Ipsos COVID 365+ wynika, że 42% osób w kraju przybrało na wadze średnio 5,7 kg. Jakie są przyczyny tych statystyk?
Rzeczywiście w ostatnim czasie obserwuję bardzo duży wzrost masy ciała u wielu osób. Martwiące jest przede wszystkim to, że ten problem dotyczy także dzieci oraz osób młodych. Jedną z przyczyn, która doprowadziła nas do takiego stanu jest mniejsza aktywność fizyczna – również ta spontaniczna. Przygotowania do szkoły i pracy, przemieszczanie się pomiędzy budynkami, poruszanie się po mieście… Tego rodzaju aktywność znacząco zmalała na skutek pandemii i moim zdaniem jest to główna przyczyna owego stanu.
Nieustanne przebywanie w domu naraża nas także na pokusy, które nie muszą być zdrowe…
W takich okolicznościach jest nam dużo łatwiej pójść do kuchni i sięgnąć do lodówki. Zwłaszcza dzieci podjadały dużo więcej niż w szkole. Nauczyciele w większości przypadków zabraniają jeść w czasie lekcji i wbrew pozorom przynosi to pozytywy, ponieważ organizm ma czas na strawienie porcji pożywienia przyjętej podczas śniadania. W przypadku regularnego podjadania gospodarka nie ma odpowiedniej ilości czasu, aby się zregenerować i funkcjonować w sposób prawidłowy. Łatwiejszy dostęp do jedzenia w domu to kolejna z przyczyn nadmiernego wzrostu masy ciała.
W tej sytuacji trudno nam się jakkolwiek usprawiedliwić.
Ale warto pamiętać o tym czego doświadczyliśmy na początku epidemii. Nieco ponad rok temu, gdy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy zamknięci w domach – zaczęliśmy robić duże zapasy żywnościowe. To spowodowało, że zaczęliśmy marnować więcej żywności, ale także jedliśmy znacznie więcej. W przygotowywaniu na „mały koniec świata” nastąpiło większe poluzowanie w diecie. Z kolei nieświadomość tego co nas czeka wywoływała stres. W jaki sposób odreagować stresory? Oczywiście najczęściej poprzez słone i słodkie przekąski. Inna rzecz, że duży wpływ na naszą kondycję ma nie tylko to co jemy, ale także sposób w jaki jemy…
Jak to?
Przestaliśmy zwracać uwagę na posiłek. Nie skupiamy się na nim wystarczająco. Traktujemy jedzenie jako dodatek do przeglądania telefonu, czy oglądania telewizji. Wówczas nasz mózg nie jest w pełni skoncentrowany na ilości spożywanego jedzenia. Ponadto jemy bardzo szybko i gryziemy niedokładnie. ,,Wrzucamy’’ w nasz organizm zbyt dużą ilość pożywienia, bo nie kończymy posiłku w momencie osiągnięcia sytości, lecz całkowitej pełności. To dotyczy też pracy, którą wykonujemy w domu. Często jemy przy okazji. Nie zwracając uwagi na ilość i tempo spożywania posiłku. To również przyczyna tycia.
W okresie izolacji wzrosła również ilość spożywanego alkoholu. Czy to mogło mieć wpływ na proces tycia?
Zdecydowanie. Po pierwsze alkohol sam w sobie jest bardzo kaloryczny. Po drugie – alkohol to toksyna, więc organizm w pierwszej kolejności zajmuje się jego trawieniem. W momencie zajadania przekąsek, kalorie pochodzące z tego pożywienia odkładają się w formie tkanki tłuszczowej. Poza tym alkohol podnosi łaknienie. Po jego spożyciu nabieramy ochoty na różne przekąski – niestety najczęściej są to przekąski wysokoenergetyczne i wysokokaloryczne.
W trakcie pandemii wiele osób zaczęło szukać sposobów na zwiększenie odporności. Jednym z takich sposobów są suplementy. Na ile to skuteczne?
Zaczęliśmy interesować się suplementacją i uważam, że to bardzo zdrowy i dobry objaw. Natomiast wiele firm produkujących suplementy wykorzystało ten czas, aby wzmocnić działania marketingowe. Od zawsze powtarzam żebyśmy suplementowali się mądrze. Zwłaszcza, że prawo w tej kwestii nie jest do końca uregulowane i firmy z tej branży mają więcej możliwości od firm farmaceutycznych. Dlatego ważna jest analiza składników danego suplementu. Aby odpowiednio go dobrać musimy przede wszystkim określić potrzeby. Wiele czynników ma tutaj znaczenie – nasza dieta, kondycja zdrowotna oraz psychiczna, długość i jakość snu, styl życia… Jeśli nasze samopoczucie wskazuje na to, że może nam czegoś brakować – powinniśmy zacząć od badań.
Lato sprzyja obecności naturalnych warzyw i owoców. Czy wprowadzenie ich do codziennego menu zastąpić suplementację?
Owoce i warzywa powinny być naszą naturalną suplementacją. Zanim sięgniemy po cokolwiek innego, powinniśmy suplementować naszą dietę naturalnie – z warzyw, owoców, orzechów, czy produktów pełnoziarnistych. Najbliższe miesiące będą bogate w różnego rodzaju sezonowe warzywa i owoce – niezwykle bogate w witaminy i składniki mineralne. Zwłaszcza owoce o intensywnym kolorze – truskawki, jeżyny oraz maliny. W tym okresie są one najbardziej bogate polifenole i antocyjany, czyli składniki działające przeciwzapalnie oraz przeciwnowotworowo.
Co z warzywami?
W kwestii suplementacji kładę nacisk właśnie na warzywa. Warto mieć świadomość, że warzywa cechują się innymi wartościami odżywczymi. Mówi się, że powinniśmy jeść 5 porcji warzyw i owoców w ciągu dnia. Bardzo ważna w tym przypadku jest dbałość o różnorodność menu. Talerz powinien być jak najbardziej kolorowy i bogaty w warzywa. To właśnie w nich mamy mniej dodatkowych węglowodanów, które nie zawsze są nam potrzebne. Dotyczy to przede wszystkim sportowców oraz osób aktywnych fizycznie. Owoce w przeciwieństwie do warzyw generują sporą dawkę cukru i mimo że jest to tak zwany cukier zdrowy, to nadmierna jego ilość może prowadzić do nadwyżki kalorycznej. Dlatego często podkreślam, że warzywa powinny być spożywane w przewadze. Najlepiej, aby były obecne w każdym posiłku i stanowiły połowę talerza.
W sieci można znaleźć mnóstwo poradników dietetycznych. Wiele portali oferuje gotowe kompozycje menu. Czy możemy ufać tego rodzaju zestawieniom?
Jeśli zauważamy problemy ze zdrowiem, zmagamy się z chorobą jelit, bądź chorobą autoimmunologiczną i jeśli generalnie odczuwamy dyskomfort, radziłabym wybrać się do specjalisty. Odpowiednie badania, wywiad żywieniowy oraz dopasowanie diety do naszych indywidualnych potrzeb to podstawa. Nie jestem zwolenniczką diet internetowych, ponieważ nie uczą one zdrowych nawyków żywieniowych. Większość z nich jest nastawionych na szybką redukcję i często – podobnie szybki efekt „jojo”. Uważam, że powinniśmy się kierować ogólnymi, zdrowymi zasadami racjonalnego żywienia z uwzględnieniem określonych produktów. Jestem zwolenniczką metody „pareto”…
Na czym polega ta metoda?
Jej założenie polega na prostym równaniu. W 80% jest to dieta zdrowa – mało przetworzona, bogata w warzywa oraz owoce i dobrej jakości białka roślinne oraz zwierzęce. Do tego dochodzą oczywiście dobrej jakości tłuszcze i węglowodany złożone. Pozostałe 20% diety mogą wówczas stanowić produkty rekreacyjne, czyli nasze ulubione przekąski, które niekoniecznie muszą być zdrowe – np. słodycze. Dzięki nim będzie nam łatwiej tę dietę utrzymać. Zawsze powtarzam, że najlepsza dieta, to taka, którą jesteśmy w stanie utrzymać.
Współpracuje Pani ze sportowcami, ale też sama uprawia Pani jeździectwo. Czy w jeździectwie dieta odgrywa ważną rolę?
Dieta odgrywa bardzo ważną rolę w każdej dziedzinie sportu oraz życia. Bieganie, jazda na rowerze, sporty siłowe, a nawet golf – w każdej z tych dyscyplin dieta ma ogromne znaczenie. W przypadku jeździectwa ten temat dopiero raczkuje. Nie zapominajmy, że jest to dość specyficzny sport w którym nie wszystko zależy od człowieka. W tej dyscyplinie bierze również udział żywe zwierzę, które często jest lepiej suplementowane i odżywiane od jeźdźca, co nie jest w pełni optymalne.
W jaki sposób dieta jeźdźca przekłada się na rezultaty osiągane podczas zawodów?
Stan jeźdźca jest istotny niezależnie od stylu jazdy oraz konkurencji. Masa ciała jeźdźca, jego samopoczucie, funkcje kognitywne mają olbrzymie znaczenie zarówno w dyscyplinie skoków przez przeszkody, w wyścigach czy w wszechstronnym konkursie konia wierzchowego. Dlatego niezwykle istotne jest, aby nie tylko dbać o dietę konia, ale również o odpowiednie odżywianie, nawodnienie oraz regenerację jeźdźca. Dieta wpływa na koncentrację, a tym samym szybkość reakcji. Praca naszego układu nerwowego ma tutaj ogromne znaczenie, a jej jakość wynika właśnie z odżywiania.