Prosto w emocje
Wiecie czym jest pamięć autobiograficzna? To taki zestaw slajdów z dzieciństwa, który uruchamia się w naszej głowie na skutek określonych sytuacji. Taką sytuacją są między innymi święta, bo to one większości nam kojarzą się z ciepłem, pozytywną i rodzinną atmosferą. Magia świąt potrafi się udzielać jak żadna inna, a to z kolei sprawia, że podświadomie usiłujemy odtworzyć ten magiczny klimat. Właśnie wtedy zmieniamy się w jednoosobową firmę sprzątającą, prężnie działającą restaurację, animatorów kultury i sztuki oraz… zakupoholików.
Eksperci związani z marketingiem wykorzystują naszą pamięć autobiograficzną od dziesiątek lat. Robią to poprzez dźwięki, obrazy, a nawet zapachy. Cel pozostaje niezmienny – zagrać na najczulszych emocjach, rozmiękczyć i przekonać do zaaranżowania świąt idealnych. Te, jak wiemy – nie mogą odbyć się bez kulinarnych fantazji, dekoracji, no i prezentów.
Zaczynamy o tym myśleć podczas sprzątania haloweenowych ozdób, bo w marketingowych harmonogramach jest to początek strategii opiewającej w rozmaite promocje i wyprzedaże. Drzewko świąteczne zdaje się być znakomitym pretekstem – w końcu idealne święta nie mogą się odbyć bez prezentów, a im prezent okazalszy – tym pozornie idealniej. I nawet nie zdajemy sobie sprawy, że poddajemy się kompulsywnym zakupom, które swoją swoją drogą są coraz większym wyzwaniem dla terapeutów.
Świąteczna kompulsywność
Zakupoholizm, oniomania, czyli wspomniane kupowanie kompulsywne. Wielu ekspertów z obszaru psychologii mówi wprost, że jest to rodzaj choroby cywilizacyjnej. W nieco uproszczonej formie zakupoholizm polega na niepohamowanym dążeniu do uzyskania konsumpcyjnej przyjemności. Dlaczego o tym wspominamy? Ponieważ okres przedświąteczny sprzyja jak żaden inny zakupom kompulsywnym. Tuż przed świętami ponosi nas zakupowa fantazja, zaczynamy kierować się emocjami, aby uzyskać emocje od których możemy być uzależnieni. W tym okresie z ochotą ulegamy wszelkiego rodzaju promocyjnym sztuczkom. Chłodny racjonalizm dotyka nas najczęściej po Nowym Roku, gdy emocje zaczynają opadać, a nasz portfel staje się niebezpiecznie chudy.
1441 złotych – tyle w minione święta wydał statystyczny rodak. Ponad 90% tej kwoty pochłonęła żywność, prezenty oraz wyjazdy. Z ubiegłorocznego raportu przedstawionego przez BIG InfoMonitor wynika, że około 30% osób musi się pogodzić z wyrzeczeniami, zaś 12% osób wpadnie w niemałe tarapaty finansowe. Strach pomyśleć, jaka część tej kwoty to efekt zakupów kompulsywnych i braku odporności na marketingowe sztuczki.
Jak się uodpornić?
Schemat liczby lewej z pewnością już znacie. 299 złotych to tak naprawdę 300zł, a nie – 200 z haczykiem, choć mózg uparcie forsuje drugą wersję zdarzeń. Kolejny skuteczny trik to mechanizm kontrastu, czyli czekoladki i mikołajki przy kasie, które najczęściej kupujemy, aby uatrakcyjnić czas stania w sklepowej kolejce. Trzeci schemat, na który powołuje trener mentalny – Jakub B. Bączek, a który to został opisany przez noblistę – Daniela Kahnemana to tak zwana pułapka myślenia. Polega ona na mechanizmie psychologicznym wedle którego żal spowodowany brakiem zakupu jest emocją znacznie silniejszą od radości spowodowanej dokonaniem zakupu. Co ciekawe – brak zakupu zaczynamy mimowolnie interpretować jako formę straty. Rodzi się zasadne pytanie – jak możemy tracić coś, czego nigdy nie mieliśmy…?
Właśnie dlatego tak często zmieniamy zdanie i powracamy do sklepu, aby zrealizować transakcję. Presja związana z wykorzystywaniem atrakcyjnych cen i wszelkich rabatów również odciska swoje piętno. W konsekwencji tracimy mnóstwo pieniędzy i narażamy się na poświątecznego kaca.
W jaki sposób uodpornić się na zakupowe szaleństwa? Nie będziemy odkrywcami i polecamy stworzenie listy wydatków – zwłaszcza w kontekście zakupów prezentowych, które są podszyte emocjami. Zachęcamy również do zakupów w formule online – bariera w postaci szklanego ekranu chroni nas przed impulsami, a co za tym idzie – kompulsywnymi zakupami. Przy okazji zaoszczędzamy czas, a jak wiemy – czas to pieniądz…