Na temat wprowadzania do naszego życia na coraz szerszą skalę tzw. „sztucznej inteligencji” zdania są podzielone. Optymiści są przekonani, że spowoduje to zwiększenie efektywności pracy, podniesienie jakości życia i ułatwienie wielu spraw. Pesymiści widzą w tym fenomenie zagrożenie – utratę zatrudnienia w wielu zawodach, odczłowieczenie życia społecznego i niezrozumiałą komplikację utartych schematów. Bo przecież, jeśli coś jest stare i dobre, to po co to zmieniać?
Wiele osób stresuje się zmianami i się ich obawia. A my? My wiemy, że nie ma sensu się ich bać! Przecież zmiany, rewolucje technologiczne i społeczne towarzyszyły człowiekowi od samego początku jego historii. W prehistorii maczugi zastąpiły kły i pazury. Ogromną zmianą było odkrycie ognia i wykorzystanie go w przyrządzaniu posiłków, a gdybyśmy nie oswoili koni, możliwe że nadal przemieszczalibyśmy się po świecie tylko dzięki sile własnych nóg. Jeśli nie odważylibyśmy się na postęp, nie wynaleźlibyśmy koła, wozów, samochodów, samolotów, czy wreszcie – silnika rakietowego, który zabrał nas na Księżyc. To wszystko są elementy naszej, ludzkiej tożsamości. Są to dowody na to, że jedną z najstarszych przyjaciółek człowieka jest rewolucja.
Takich przykładów moglibyśmy oczywiście znaleźć więcej, a wszystkie mają jeden wspólny aspekt: konieczność przyswojenia przez społeczeństwo. Nowe technologie nie spadły nam z nieba – sami je wymyśliliśmy i sami je wdrażamy. Dlatego też, sami jesteśmy w stanie nauczyć się, jak je dobrze wykorzystywać. Potrzebujemy umiejętnej organizacji w rozumieniu społecznym, a więc współpracy i myślenia zorientowanego na cel.
Z dzisiejszymi nowymi technologiami jest tak, jak dawniej było z autami. Do masowego korzystania z samochodów nie wystarczyło jedynie uruchomienie fabryk i wyprodukowanie silników. Konieczne było jeszcze opracowanie przepisów ruchu drogowego, przygotowanie jezdni, systemu oznakowań, zbudowanie stacji paliw, itd. Tak samo jest w przypadku AI. Odpowiedzialna za to wszystko była, i zawsze będzie – nauka i edukacja!
Istnieją tylko dwa znane ludzkości sposoby uczenia się – na błędach albo na kursach czy też uniwersytetach. Albo uczymy się przez własne działanie, albo pod okiem mistrza, z napisanego przez niego podręcznika, z nagranego filmu instruktażowego, z prowadzonego wykładu. Takim „mistrzem” może być oczywiście zarówno rodzic, kolega, anonimowy youtuber, czy wysokiej rangi profesor. Uczenie się od innych jest szybsze, łatwiejsze, skuteczniejsze i obarczone mniejszym ryzykiem porażki, bo przecież chyba nikt z nas nie chciałby lecieć samolotem, którego pilot uczy się na swoich błędach.
W ZDZ wiemy to, jak mało kto. W latach 90. XX wieku łagodziliśmy zmiany gospodarcze, pozwalając kilkudziesięciu tysiącom mieszkańców naszego województwa (dotkniętego rekordowymi poziomami bezrobocia) przekwalifikować się i przebranżowić, dostosować do nowej rzeczywistości. Na początku XXI wieku towarzyszyliśmy mieszkańcom przy adaptacji do transformacji cyfrowej, edukując z zakresu technologii informatycznych. Od tamtej pory, nieustannie przybliżamy nowinki technologiczne, pozwalamy zdobywać aktualną wiedzę i rozwijać się razem z otaczającym światem. W dobie rewolucji sztucznej inteligencji zamierzamy nadal robić to, na czym znamy się najlepiej – uczyć, poznawać nowe możliwości i rozwijać kluczowe kompetencje. Dlatego patrzymy na pojawiające się zmiany ze spokojem, bez lęku i obaw, a w gotowości do sprostania ich wyzwaniom.
Przeciwnicy AI, jako jeden z kontrargumentów jej stosowania podają ryzyko zastąpienia pracy człowieka przez maszyny. W odpowiedzi na tę obawę przychodzi nam na myśl pewne porównanie do zdarzeń z przeszłości. Powszechne wprowadzenie pralek spowodowało, że zawód praczki, tak trudny i wyniszczający, po kilku tysiącach lat przestał być potrzebny, czego nikt nie uważa za problem, a raczej za ułatwienie życia. Który zawód pójdzie w ślady praczki i zostanie zastąpiony przez sztuczną inteligencję? Nie wiemy na pewno, ale jesteśmy przekonani, że ludzie te zawody wykonujący nie znikną, nie zostaną z niczym, jedynie przeniosą się do innych branż. A my, jak zawsze, będziemy im służyć pomocą w tym zakresie.
Mamy w tym bogate i wieloletnie doświadczenie. Prowadzimy 12. placówek edukacyjnych na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. W nich doradzamy i szkolimy osoby, które potrzebują poszerzyć swoje umiejętności lub wrócić na rynek pracy. Dotychczas pomogliśmy w ten sposób ponad 350.000 osobom, pozwalając im na zdobycie, zmianę lub rozwój zawodu. W Warmińsko-Mazurskim Zakładzie Doskonalenia Zawodowego nie boimy się zmian, ani rewolucji i nie zamierzamy się zatrzymywać.
Chcesz wiedzieć więcej o projektach Warmińsko-Mazurskiego Zakładu Doskonalenia Zawodowego? Kliknij TUTAJ!