I pomimo w teorii działającego systemu – nie zawsze jest tak, że rozwojowe szanse pozostają wyrównane. Dzieci z dużych miast posiadają uprzywilejowany dostęp do procesu kształcenia. Szeroka paleta ich możliwości to skutek bardziej zasobnego otoczenia. Temu wiejskiemu – do zasobności jeszcze daleko, toteż nierówności w oświacie pomiędzy miastami, a wioskami nadal się pogłębiają.
Mniejsze samorządy dysponują niższymi budżetami. To się przekłada nie tylko na ofertę edukacyjną, ale przede wszystkim na ograniczenia infrastrukturalne, a w tym – to najbardziej problematyczne, czyli komunikacyjne. Bo nie każdy mieszkaniec miasta wie, że istnieją w Polsce miejscowości do których autobus dojeżdża dwa razy dziennie. A w weekendy wcale.
Nie bez znaczenia jest kwestia demograficzna. W wielu szkołach wiejskich liczebność klas ogranicza się do zaledwie kilku uczniów. Optymiści stwierdzą, że to dobrze, bo dzieciaki nie są anonimowe – można im poświęcić więcej czasu i uwagi. Akurat z tym czasem to bywa różnie, bo realizacja programu edukacyjnego to pogoń na złamanie karku, zaś z kwestią uwagi również można polemizować, ponieważ mniejsza liczebność klas to ograniczania interpersonalne, które przekładają się na aspekt funkcjonowania w społeczeństwie. Czyli tą naszą oświatową docelowość.
Przepraszam, a gdzie toaleta…?
Jest okres przedświąteczny 2003 roku. Bukwałd, niewielka miejscowość nieopodal Olsztyna znalazła się w śnieżnej otulinie. W miejscowej Szkole Podstawowej jest dość nerwowo. Za chwilę ma przyjechać Henryka Bochniarz, więc wypada, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Gronu pedagogicznemu zależy na tym, aby ukazać placówkę od atrakcyjnej strony. Dzieciaki z kolei cieszą się, że przepadnie kilka lekcji. Jedni i drudzy nie zdają sobie sprawy, że ta wizyta będzie początkiem ważnego rozdziału w edukacyjnej historii tej części Warmii.
Dzwonię do Henryki Bochniarz, choć mam nikłe nadzieje, że przy jej intensywnym harmonogramie może pamiętać dzień sprzed ponad 20 lat. Okazuje się, że tamten moment pamięta doskonale.
Powiem szczerze – gdy podczas mojej wizyty w Szkole Podstawowej w Bukwałdzie zorientowałam się, że toaleta znajduje się w jakimś przysypanym śniegiem budynku poza placówką – byłam przerażona – mówi Henryka Bochniarz. W samej szkole warunki też nie należały do najlepszych. Z drugiej strony poznałam fantastycznych – zaangażowanych i pozytywnie nastawionych nauczycieli oraz świetnych – utalentowanych dzieciaków. Wtedy pomyślałam, że nie możemy tak tego zostawić, że musimy coś zrobić, aby polepszyć ich edukacyjny byt – dodaje.
Kilka dni przed wizytą w Bukwałdzie, Henryka Bochniarz znajdowała się w zupełnie kontrastowych okolicznościach, bo w Warszawie, gdzie odebrała nagrodę im. Andrzeja Bączkowskiego. Środki finansowe przekazane w ramach tej nagrody postanowiła przekazać Szkole Podstawowej w Bukwałdzie. Symboliczny czek powędrował do rąk dyrektora placówki.
I w tamtym momencie wpadłam na pomysł założenia fundacji, która będzie wspierać najzdolniejszych uczniów z tej szkoły – podkreśla Henryka Bochniarz. Spotkałam się z ówczesnym Wójtem Gminy Dywity – Jackiem Szydło, zaraziłam go swoim pomysłem, który polegał na współfinansowaniu stypendiów dla uczniów, którzy mieli najwyższą średnią ocen oraz tych, którzy reprezentowali placówkę w konkursach międzyszkolnych. W ten sposób powstała Fundacja Prymus – dodaje.
Wsparcie Fundacji Prymus nie ograniczało się jednak wyłącznie do Szkoły Podstawowej w Bukwałdzie. Potrzeba wsparcia uzdolnionych dzieci miała szersze spectrum. W Gminie Dywity jest kilka innych publicznych szkół podstawowych, których warunki w tamtym czasie były delikatnie mówiąc dalekie od idealnych…
W gąszczu barier
Na przestrzeni dwóch dekad sytuacja edukacyjna Gminy Dywity uległa sporej poprawie. Olsztyn się rozrósł, przytulił do Dywit, a i same Dywity stały się czymś na kształt sypialni stojącej w wielkomiejskim cieniu. Siłą rzeczy poprawiła się zatem sytuacja komunikacyjna. Choć w godzinach szczytu i tak trzeba odstać swoje w korkach. Czasem i godzinę, aby jakoś doczołgać się do centrum miasta.
Na innych terenach wiejskich nie jest już tak kolorowo. W każdym regionie znajdziemy wioski wykluczone w kontekście komunikacyjnym. Owa bariera jest najbardziej niebezpieczna, co podkreśla aktualna prezes Fundacji Prymus – Agnieszka Sakowska-Hrywniak.
Odmalowane ściany, nowe piłki i tablica interaktywna to nie wszystko. Cieszymy się, że szkoły na terenach wiejskich są coraz lepiej wyposażone, ale nie możemy udawać, że inne problemy nie istnieją – mówi Agnieszka Sakowska-Hrywniak. Dzieci z odległych – małych miejscowości nie mogą sobie pozwolić na wizytę w teatrze czy kinie. Istnieją Gminne Ośrodki Kultury i wiejskie świetlice, ale ich działalność jest ograniczona z uwagi na brak kadr, no i powiedzmy sobie wprost – oferty kulturalne siłą rzeczy są dość ubogie – dodaje.
Agnieszka Sakowska-Hrywniak zachowuje ostrożność w kontekście opowiadania o barierach edukacyjnych i społecznych uczniów z prowincji, ale gołym okiem widać, że jest to dla niej wątek emocjonalny. Jako wieloletnia, zaangażowana społeczniczka zna te problemy od podszewki i stara się przezwyciężyć poczucie niesprawiedliwości.
Nie mówimy też o deficycie wykwalifikowanych kadr. Większość doświadczonych pedagogów funkcjonuje w wielkomiejskich szkołach, przedstawiciele nowego pokolenia coraz rzadziej wiążą swoją przyszłość ze szkołami podstawowymi. Brakuje pozalekcyjnych zajęć. Brakuje osób związanych z psychologią, a przecież widzimy, że ograniczenia dotyczące niewielkich miejscowości sprawiają, że dzieci izolują się w domach, stają się więźniami smartfonów. Brakuje im alternatyw, a stąd już blisko do różnych zaburzeń, a nawet depresji – dodaje Pani Agnieszka.
Agnieszka Sakowska-Hrywniak jest prezesem Fundacji Prymus od dekady. Piastuje to stanowisko z rekomendacji samej Henryki Bochniarz, która poświęciła się innym zadaniom. Fundacja Prymus pod jej przewodnictwem poszerzyła swoje działania o aspekty edukacji miękkiej oraz kultywowanie lokalnych tradycji.
Pani Maria z lampką wina
Poza szkołami w Dywitach i Bukwałdzie jest jest szkoła w Brąswałdzie – jak podkreślają miłośnicy lokalnej historii – warmińskiej kolebce. Dlaczego Brąswałd jest określany tak zaszczytnym mianem? Ponieważ tutaj urodziła się i żyła ceniona poetka – Maria Zientara-Malewska.
Pani Maria chodziła do miejscowej – wówczas niemieckiej szkoły. Pod okiem ówczesnego proboszcza, księdza Walentego Barczewskiego, poznawała język polski oraz warmińską gwarę. To tutaj stawiała swoje pierwsze literackie kroki.
Na cześć miejscowej poetki stworzono Izbę Pamięci, która znajduje się we wspomnianej szkole. Charakterystyczny budynek z czerwonej cegły jest ulokowany w samym centrum wioski. Na parterze obiektu znajdziemy wspomnianą Izbę Pamięci Marii Zientary-Malewskiej oraz część konferencyjną. Z kolei na piętrze znajduje się część wystawowa, gdzie młodzi artyści wystawiają swoje prace. Funkcjonowanie i kulturalne przeznaczenie historycznego obiektu to w głównej mierze zasługa Fundacji Prymus.
Fundacja Prymus od początku istnienia realizuje cele stypendialne, ale z biegiem lat poszerzyła swoją działalność o krzewienie warmińskiej historii oraz kultury – mówi Agnieszka Sakowska-Hrywniak. Naszym koronną inicjatywą jest „Tydzień po Warmińsku” – to projekt zrealizowany wraz z Narodowym Centrum Kultury, polegający na organizacji serii zajęć w miejscowych szkołach, podczas których nauczyciele i animatorzy przybliżają gwarę warmińską, uczą warmińskich układów tanecznych oraz opowiadają o lokalnej kulturze i tradycjach.
Zajęcia regionalne odbywają się również w murach zabytkowej szkoły. Jest ona celem odwiedzin ponad 400 osób w skali roku. Odwiedzają ją zarówno mieszkańcy Warmii i Mazur, jak i turyści z innych części kraju, a nawet różnych zakątków Europy.
No nie da się ukryć, że największym zainteresowaniem cieszy się Izba Pamięci. Odwiedzający mogą poznać kalendarium życia bohaterki stałej wystawy, ujrzeć jej rękopisy oraz pozostawione pamiątki – między innymi różaniec czy kieliszek do wina, bo tak się składa, że Pani Maria jak na poetkę przystało była entuzjastką lampki dobrego wina – uśmiecha się Pani Agnieszka.
To jeszcze nie koniec
To właśnie w Brąswałdzie, kilka dni temu odbyło się uroczyste spotkanie z okazji XX-lecia Fundacji Prymus. Była na nim inicjatorka i wieloletnia prezes – Henryka Bochniarz, a także aktualna prezes – Agnieszka Sakowska-Hrywniak. Nie zabrakło przedstawicieli lokalnych samorządów, kultury, biznesu oraz stypendystów i absolwentów miejscowych szkół.
Jesteśmy dumni, bo możemy się pochwalić absolwentami renomowanych polskich i zagranicznych uczelni, którzy dziś robią karierę i realizują swoje marzenia – mówi Henryka Bochniarz. Czy czuję satysfakcję? Tak. Bo choć to efekt osobistych ambicji oraz ciężkiej pracy byłych uczniów szkół podstawowych Gminy Dywity, to wsparcie Fundacji Prymus nie pozostało na tej edukacyjnej ścieżce bez znaczenia – dodaje założycielka Fundacji.
Fundacja Prymus przez 20 lat istnienia stara się wyrównać szanse uczniów z niewielkich – warmińskich miejscowości. Misja organizacji jest realizowana na mnóstwo sposobów – programy stypendialne, konkursy, inicjatywy kulturalne, krzewienie lokalnej historii to zaledwie część tej misji.
Czego sobie życzymy? Zwiększenia liczby godzin zajęć regionalnych oraz zagospodarowania terenu inwestycyjnego przy Centrum Dziedzictwa Kulturowego w Brąswałdzie – to w kategorii życzeń na 2025 rok, które postaramy się spełnić – mówi Agnieszka Sakowska-Hrywniak. Chciałabym bardzo, ale jeszcze nie wiem jak, aby Fundacja Prymus zaopiekowała się osobami starszymi poprzez organizację spotkań i kreatywnych zajęć. Starsi ludzie – podobnie jak młodzież, tkwi w domach bez ciekawszych alternatyw. Wśród tych osób także szerzy się depresja, a wiem, że tego typu spotkania na pewno by im pomogły – dodaje Pani Agnieszka.
Przedstawiciele tytułowej Fundacji piszą mnóstwo projektów związanych z dofinansowaniami działalności, ale skala potrzeb nadal pozostaje duża. Fundację Prymus można wesprzeć w rozmaitych formach, ale najskuteczniej poprzez darowizny, zarówno w kontekście przedsiębiorców, jak i osób prywatnych. Każda pomoc jest cenna, bo jak podkreśla Pani Agnieszka – dzieci to nasza przyszłość.
Tekst: Mateusz Marciniak