Właścicielka prestiżowej kancelarii zrewolucjonizowała branżę rachunkowości najpierw na Pomorzu, a potem w całej Polsce. Trójmiejska Businesswoman opowiedziała nam w ekskluzywnej rozmowie o kulisach funkcjonowania biur rachunkowych oraz o swoich patentach na zarządzanie sporym zespołem.
Odniosłaś sukces w branży związanej przede wszystkim z kobietami. Jak skutecznie zarządzać przedstawicielkami płci pięknej?
Swoje sukcesy biznesowe zawdzięczam tak naprawdę trzem cechom. Po pierwsze – wizji. Należę do tej wąskiej grupy osób, które doskonale wiedzą, co będą robiły za 10 lat. Ba… To może się wydawać szalone, ale ja nawet wiem, gdzie będę za 30 lat. Wizja to podstawa. Przy czym trzeba podkreślić, że samo posiadanie wizji jest niewystarczające. Trzeba ją jeszcze urzeczywistnić.
Wizja – wynotowałem. Co dalej?
Szybkość podejmowania decyzji. Każdego dnia podejmuję wiele ważnych i robię to błyskawicznie. Zdolność do podejmowania szybkiej – świadomej decyzji zwiększa zaufanie wśród osób, które stanowią mój team. Liderka to osoba, która musi pociągnąć za sobą zarówno współpracowników, jak i klientów. Świadomość tego, że jestem odpowiedzialna za jednych i drugich sprawia, że proces decyzyjny musi być szybki i efektywny.
Wspomniałaś o zaufaniu…
To jest właśnie ta trzecia cecha. Dla mnie najważniejsza. Dlaczego? Od kilkunastu lat wnikliwie przyglądam się osobom, które zarządzają. Z moich analiz wynika, że tak naprawdę mamy do czynienia z trzema stylami zarządzania. Pierwszy z nich to klasyczne korpo. Tabelka, światełka, zero emocjonalności. Kolejny rodzaj zarządzania sprowadza się do tzw. ofiary i wiecznego narzekania jak jest nam źle, a nasz kraj jest do niczego i nie można tu w ogóle prowadzić biznesu. To widoczne zwłaszcza wśród mniejszych przedsiębiorstw. Osoby, które zarządzają takimi firmami słyną z wiecznego niezadowolenia. Często godzą się z rzeczywistością i nie widzą możliwości na zmiany. Natomiast ostatni wariant zarządzania ma związek z flow. To styl, który jest mi najbliższy. Bazuję na swoim flow od początku działalności biznesowej. Jego podstawą jest intuicja oraz wspomniane zaufanie. Bardzo ufam sobie i traktuję np. pracowników tak jakbym chciała być sama traktowana.
Ale czy w ogóle da się zarządzać zespołem bez kontrolowania jego działań?
Ufam mojemu zespołowi. Masz jakąś prywatną sprawę do załatwienia w godzinach pracy…? Proszę bardzo. Chcesz pospać dłużej o godzinę…? Nie ma problemu. Otaczam się ludźmi, którzy podchodzą do swoich zadań odpowiedzialnie i wierzą w moją wizję rozwoju. Każda z osób z którymi współpracuje dokładnie zna moje oczekiwania względem indywidualnych działań. Nikogo nie kontroluję. Jeśli zatrudniam – znaczy, że ufam. Współpraca w naszym zespole ma elastyczny charakter. I wiesz co…? Dzięki temu łatwiej jest mi zbudować solidny zespół, bo ta wieść o tym jak funkcjonuje nasza firma świetnie roznosi się po potencjalnych pracownikach.
Na rynek pracowniczy wkracza nowe pokolenie. To jedno z kluczowych wyzwań współczesnego pracodawcy. Jak podchodzisz do młodych osób, które pod wieloma względami mają inne podejście do zadań?
To zupełnie inne pokolenie od naszego. Nam zależało na własnym mieszkaniu i fajnym aucie. Dziś młodzi ludzie chcą czerpać z życia pełnymi garściami. Podoba mi się u nich jedna rzecz – mniej się stresują, żyją tu i teraz. Trochę im tego zazdroszczę. Trudno jest wymazać pewne schematy dotyczące mojego pokolenia. Dlatego uważam, że relacje z młodymi pracownikami będą pozytywne tylko wtedy, gdy zaczniemy rozumieć ich filozofię oraz podejście zarówno do życia, jak i do pracy. Jestem matką – dzieci są dla mnie pewnym drogowskazem. Nieustannie uczę się rozumieć ich priorytety oraz emocje. Tego rodzaju doświadczenia z pewnością ułatwiają mi współpracę z młodszym pokoleniem.
Sprawiasz wrażenie kobiety, która jest bardzo pewna siebie. Zawsze miałaś tak duże poczucie własnej wartości?
Na początku kariery biznesowej moje poczucie własnej wartości było bardzo niskie. Starałam się podejść do budowy przedsiębiorstwa w sposób nowatorski jak na branżę związaną z rachunkowością. Zaczęłam od fanpage. Niecałe 10 lat temu to był dziwny pomysł, gdyż nikt tego nie robił. Księgowa na Facebooku?! Wiele osób mówiło, że to szalone, że bezsensowne. Ale należę do osób, które jeśli wierzą w jakąś ideę – robią wszystko co w ich mocy, aby wprowadzić ją w życie. I tak też stało się w tym przypadku. Fanpage był początkiem działań, które ośmieliły branżę, strona zapoczątkowała tworzenie nowej – wirtualnej przestrzeni dla biur rachunkowych. Usługi biur rachunkowych nie należą do tych chętnie czytanych. Chciałam to zmienić, ukazać inną perspektywę naszej branży i myślę, że mi się to udało, a dziś jest wiele fanpage biur, które są prowadzone w bardzo kreatywny sposób, zdecydowanie lepszy od mojego.
Rozpoczęłaś proces odczarowywania dość specyficznej branży. Zapewne nie było to łatwe.
Funkcjonowanie w świecie biznesowym jest ogólnie trudne. Tak samo jak prowadzenie firmy. Swoją drogą bawią mnie opinie wielu przedsiębiorców, którzy narzekają, że w Polsce jest ciężko prowadzić firmę. Wiesz kto najczęściej tak mówi? Osoba, która w życiu nie wyściubiła nosa poza granice naszego kraju. Wszędzie jest ciężko. W Hiszpanii i w Portugalii też. Chciałabym, żeby ludzie ze środowisk biznesowych pogodzili się z tym, że bycie przedsiębiorcą jest w pewnym wymiarze byciem samotnikiem. Owszem – możesz mieć świetny zespół kompetentnych osób, ale na koniec wszystko zależy od Ciebie i decyzji, którą podejmiesz. To przede wszystkim Ty ponosisz konsekwencje tych decyzji. Taka odpowiedzialność nigdy nie będzie czymś łatwym.
A wracając do Twojej tezy… Gdy zaczynałam się rozkręcać w branży rachunkowej – zawód księgowej był mniej prestiżowy niż dziś. Nie da się ukryć, że to wpływa na naszą pewność siebie. Dziś jest zupełnie na odwrót. Księgowość jest w moim odczuciu bardziej prestiżowa. Powiem więcej – sądzę, że zawód księgowej jest bardziej prestiżowy od zawodu prawnika.
Jak to…?
Bo współczesny prestiż opiera się na prostym schemacie. Klient przychodzi do usługodawcy z określonymi oczekiwaniami. To biura rachunkowe są jednym z pierwszych miejsc, które odwiedzają przedsiębiorcy. Ich oczekiwania często wychodzą poza ramy naszej działalności. W efekcie to my decydujemy, którą kancelarię prawniczą lub jakie usługi doradztwa finansowego zarekomendujemy. Jesteśmy pierwszym – często kluczowym ogniwem długiego i złożonego procesu.
Dlaczego zawód księgowej był kiedyś mało atrakcyjny?
Pomijając już całą tę otoczkę, która kojarzy się większości osób z regałami zapchanymi segregatorami, dużymi okularami i zmechaconymi swetrami – przyczyna jest prosta. Kiedyś księgowi za dużo na siebie brali. Jeszcze do niedawna wielu z nich świadczyło indywidualne usługi. Gdzieś kątem na stole, w mieszkaniu. Dziś, nadal jest sporo osób, które w ten sposób funkcjonuje. Dla mnie to szaleństwo okraszone ryzykiem. Trudno zatem w takim kontekście mówić o prestiżu. Aby być bardziej skutecznym w tym fachu i świadczyć wysokiej jakości usługi rachunkowe – musimy ustalić klarowne i szczegółowe ramy współpracy. Wysoka jakość buduje prestiż.
Taki wizerunek księgowości jest w dużej mierze stereotypowy. Doskonale skrojona garsonka i inteligentne oświetlenie biura nie musi przecież wpływać na rachunkową efektywność…
Oczywiście, że nie musi wpływać. Od wielu lat staram się zwiększać widoczność naszej branży na dynamicznie zmieniającym się rynku. Wiele moich inicjatyw polega na uświadamianiu księgowym, że w dobie współczesności poza tym, że są specjalistami od rachunkowości – to są także, a nawet przede wszystkim – właścicielami przedsiębiorstwa. Uświadomienie sobie tego faktu, wpływa na inne podejście do wykonywanych zadań. Zmienia się perspektywa – staje się ona szersza, bardziej elastyczna. A wizerunek jest istotnym elementem tej zmiany.
Zależy mi na tym, aby właściciele biur rachunkowych chcieli czegoś więcej. Odnoszę wrażenie, że wielu przedsiębiorców ma to gdzieś. Idą tam, gdzie jest po prostu taniej lub sami są sobie księgowymi. To także się zmieniło i tak naprawdę wciąż się zmienia. A dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że prawo podatkowe jest dziś tak niestabilne, że nie da się prowadzić księgowości na własną rękę. Wielu przedsiębiorców odwiedza nasze biuro rachunkowe po tego rodzaju ambitnych próbach. Bałagan w dokumentach jest ogromny. Wyprowadzenie formalnych spraw na prostą wymaga od nas wiele czasu i energii.
Jak oceniasz świadomość klientów w kwestii usług rachunkowych?
Ponieważ jestem optymistką – stwierdzam patrząc po przykładzie naszych klientów, że ta świadomość jest coraz to większa. Owszem, duża nawet większa część przedsiębiorców zwraca uwagę na cenę usług, ale to znaczy, że to nie jest klient docelowy naszego biura. – Popularne przysłowie mówi – nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Jeżeli chcemy mieć bardzo dobrą jakościowo usługę, to nie może ona kosztować 100 zł i właśnie tacy klienci do nas trafiają. Wiedzą, że otrzymają u nas do współpracy świetnie wykwalifikowany zespół, wysoką polisę ubezpieczeniową, możliwość prowadzenia księgowości w formie online przez przysyłania dokumentów papierowych, stały kontakt z zespołem, solidnie zabezpieczone dane. Wszystko to sprawia, że nasze usługi są wybierane przez świadomych klientów.
Wspomniałaś o braku stabilności w prawie podatkowym. W tle są jeszcze wielorakie zawirowania gospodarcze. Czy to właśnie te aspekty stały się przyczynami założenia Krajowej Izby Biur Księgowych?
Między innymi tak. W ciągu ostatnich trzech lat wiele się wydarzyło: pandemia a wraz z nią tarcze podatkowe oraz zmiany związane z programem Nowy Ład sprawiły, że kolokwialnie rzecz ujmując – biura rachunkowe się wkurzyły. Wspomniane okoliczności jeszcze bardziej pokazały, że my jako przedstawiciele branży rachunkowej tak naprawdę nie mamy prawa głosu. Decydenci wprowadzają różne zmiany, które w rzeczywistości nie są z nami konsultowane, a mają one ogromny wpływ na sposób funkcjonowania biur rachunkowych, ale też silnie wpływają na taką zwyczajną – klasyczną pracę księgowych.
To były punkty zapalne, które sprawiły, że kilkanaście biur rachunkowych postanowiło zawalczyć we wspólnej inicjatywie i powołać Krajową Izbę Biur Rachunkowych, której mam przyjemność być współtwórczynią. Nasze przedsięwzięcie odbiło się szerokim echem. Po krótkim czasie do Gdańska przyjechali przedstawiciele ponad 100 biur rachunkowych z całej Polski. Cel? Chcemy iść za ciosem i zmieniać branżę, ale przede wszystkim chcemy mieć swój wspólny głos, który będzie się w naszym imieniu wypowiadać.
Jak wyglądają działania Krajowej Izby Biur Rachunkowych w praktyce?
Jesteśmy przede wszystkim gronem eksperckim – głosem branży rachunkowej. Dążymy do zmian, zależy nam na tym, aby biura rachunkowe były bardziej profesjonalne. Dlaczego jest to tak ważne? Brak profesjonalizmu nie musi sprawiać, że właściciele i pracownicy biur rachunkowych odnotowują jakieś straty. Mamy do czynienia ze specyficzną branżą w której tracą głównie klienci. Właśnie dlatego chcemy, aby biura były bardziej profesjonalne. To umożliwi minimalizowanie wspomnianych przeze mnie strat. Aktualnie konsultujemy wiele różnych projektów z sejmem i senatem. Zgłaszają się do nas także przedstawiciele mediów. Staramy im się wyjaśniać schematy związane z danymi przedsięwzięciami oraz ich wpływ na gospodarkę oraz funkcjonowanie przedsiębiorstw. Podobna tematyka dominuje na konferencjach i spotkaniach, które organizujemy. Choć wiele z nich dotyczy także innych obszarów księgowości i biznesu.
Sporym wyzwaniem dla Waszej branży jest również rewolucja cyfrowa. Pracujecie nad tym zagadnieniem?
Oczywiście! Pandemia spowodowała nieodwracalne zmiany w kwestii funkcjonowania biur rachunkowych. Kluczowa zmiana dotyczy przejścia na księgowość w wariancie online. To się wiąże z nowymi umiejętnościami i narzędziami. To również pokazuje w którą stronę zmierza nasza branża. Myślę, że za kilka – maksymalnie kilkanaście lat mała księgowość będzie w pełni zautomatyzowana.
Jak będzie zatem wyglądała przyszłość branży?
Jako że mała księgowość z biznesowego punktu widzenia praktycznie przestanie istnieć, to sądzę, że na rynku utrzymają się biura rachunkowe współpracujące z większymi spółkami. Taka współpraca już wykracza, a będzie wykraczać coraz bardziej – poza typowe ramy księgowości. Na znaczeniu zyska przede wszystkim strategia. W cenie będą niepoliczalne umiejętności miękkie.
Na koniec chciałbym zapytać o Twoje pasje i podejście do świata, ludzi… Wydajesz się być przebojową kobietą, która wciąż chce więcej od życia i uparcie podąża do realizacji swoich marzeń.
Moja działalność biznesowa nauczyła mnie zdrowego balansu. Stawiam na czterodniowy tydzień pracy, mam ściśle określone ramy czasowe. Po godz. 16:00 trudno się do mnie dodzwonić. Rzadko odpisuję na maile poza czasem pracy. Dom to dla mnie rodzina. Po powrocie z biura poświęcam swój czas wyłącznie bliskim. Mamy wspólne pasje, podobny sposób patrzenia na świat.
Co jest Twoją największą pasją?
Podróże. Traktuję je jako nagrodę za ciężkie lata pracy. Kocham podróżować, poznawać nowe kultury, nowych ludzi. Uwielbiam ich obserwować. Czasami siadam na ławce w parku i godzinami przyglądam się ludziom. Wiem – to brzmi dość dziwnie, ale ludzie, podobnie jak podróże są – moją pasją.
Portugalia?
Zdecydowanie. Portugalia to moje drugie miejsce na Ziemi. Niebawem wybieram się tam po raz kolejny. Ostatnio podróżowałam również po Stanach Zjednoczonych. Uwielbiam luz, który towarzyszy Amerykanom. Owszem – czasem jest on zbyt duży, ale to pozytywne podejście do życia bywa tam zaraźliwe.
W Polsce bywamy bardziej malkontenccy?
Wszędzie są malkontenci i osoby pozytywne. Kocham Polskę. Przy okazji mam mały apel. Chciałabym, abyśmy bardziej stawiali na polski biznes. Żebyśmy się wspierali, wybierali usługi i produkty rodzimych przedsiębiorców. To ważne zwłaszcza w tych trudnych czasach.
- Tekst: Mateusz Marciniak
- Zdjęcia: Karolina Chęcińska
- Makijaż: Jolanta Szczygłowska
- Studio fotograficzne: ONEGOG