Dominika Peszel-Paixão: Daj sobie czasem prawo do porażki

Dziś jest to szczególnie ważne. Dlaczego…? Bo otaczający nas świat – ten idealny, czyli wykreowany na potrzeby mediów społecznościowych – osłabia nasze poczucie własnej wartości. Naturalna kompetencja, która pomaga działać pomimo lęku i wątpliwości, została zachwiana i zdominowana napięciem wewnętrznym związanym z perfekcjonizmem.

Lawina presji zaczyna się z pozoru niewinnie. Na przykład od perfekcyjnie przygotowanych posiłków. A kończy się na otaczających nas rolkach z poradami ekspertów. Rolkach z doskonale dopasowanym fontem. Aranżacją wyciągniętą z perfekcyjnie przygotowanego brand book-a. I treścią mówiącą o tym, jakie cudowności spotkają nas po drugiej stronie szkła. Przecież czekają za nią wyłącznie lukratywne projekty, w których porażka nie wchodzi w grę. A my…? Widzimy idealny efekt końcowy. Przecież nikt nie dzieli się z nami procesem. Większość pomija niepowodzenia, nieprzespane noce, błędne decyzje i cenę, którą płaci się za dotarcie na sam szczyt.

Podczas sesji z moimi klientkami i klientami obserwuję, jak duży ma to wpływ na hamowanie ich działań. Mają cele, ambicje, marzenia i mnóstwo świetnych pomysłów. Jednocześnie stoją bezwładnie w tym samym miejscu i boją się wyjść ze swoimi ideami do świata. To cenne zasoby, pod warunkiem, że nie wejdziemy na poziom wewnętrznego imperatywu, który stanie się swego rodzaju wymówką (bo przecież musimy jeszcze poprawić to i tamto, aby nie narazić się na porażkę…). Już na wstępie mamy do czynienia z wewnętrzną blokadą. Dlaczego tak się dzieje?

Prawo do porażki podnosi pewność siebie i zmniejsza wewnętrzne napięcie. Sprawia, że nie narażamy się na emocjonalne roztrzaskanie, które często następuje na skutek pierwszych – trudnych wyzwań.

Dominika Peszel-Paixão

Ponieważ wszystkim dookoła wychodzi, więc sama myśl o jakimkolwiek niepowodzeniu działa paraliżująco. Dostrzegamy to praktycznie każdego dnia. Patrzymy jak nowo otwarta firma świetnie prosperuje po roku od jej otwarcia. A Pan X? Został freelancerem i podróżuje po całym świecie z uśmiechem na zdjęciach. Z kolei produkty Pani Y przynoszą dochód pasywny, który opiewa w 6 zer. Patrzymy i widzimy świat idealny. Świat, w którym nie ma miejsca na porażkę.

Prawo do porażki podnosi pewność siebie i zmniejsza wewnętrzne napięcie. Sprawia, że nie narażamy się na emocjonalne roztrzaskanie, które często następuje na skutek pierwszych – trudnych wyzwań. W jaki sposób można z tym pracować? Oto kilka moich autorskich porad.

  • Krok 1. Zadaj sobie pytanie – co najgorszego może Cię spotkać podczas realizacji swojego celu. Jakie przeszkody możesz napotkać na swojej drodze? Nie zapominaj, aby oddzielić przy tym fakty od opinii.
  • Krok 2. Pamiętaj o swych autorytetach. Przypomnij sobie, czy znani sportowcy lub przedsiębiorcy spotykali się na swojej drodze do sukcesu z podobnymi lub innymi trudnościami. W jaki sposób pokonali przeciwności? Co dobrego przyniosło im pokonanie przeszkód?
  • Krok 3. Znajdź lub stwórz grupę wsparcia, czyli sprzyjające środowisko z podobnymi celami. Możesz również poszukać mentora, który zna odpowiednie techniki potrafi zdziałać prawdziwe cuda.
  • Krok 4. Nie porównuj się do innych. Sama stosuję dietę nisko informacyjną – minimalizując napływ informacji, które wywoływały u mnie wewnętrzną presję. Dzięki temu czuję się znacznie lepiej i działam skuteczniej.
  • Krok 5. Wypisz grupę osób, które mimo negatywnie ocenianego przez Ciebie wydarzenia lub zjawiska (często przesadnie bądź mylnie nazywanego porażką) wciąż będą dla Ciebie wsparciem.

Dominika Peszel-Paixão, przedsiębiorczyni, trenerka mentalna, CEO Studia Tańca SIEMANKO

Poprzedni artykuł

Gdańsk: Za nami Przedwyborcza Debata Gospodarcza 2023

Następny artykuł

Technologiczna bezsenność

powiązane artykuły
Total
0
Share