Mindfulness, czyli zrozumieć siebie

Otwarcie się na uważność pozwala zrozumieć siebie orazlepiej zarządzać swoim życiem. To właśnie uważność stała się głównym motywem kolejnego odcinku cyklu Beaty Koniarskiej, która rozmawia z Małgorzatą Undziłło-Haverberg – mentorką biznesu i przedsiębiorczynią.

Beata Koniarska: Czym jest dla Ciebie sukces?

Małgorzata Undziłło-Havenberg: Sukcesem jest żyć w zgodzie ze sobą. To ważniejsze niż osiągnięcie określonej pozycji społecznej.

Zawsze tak definiowałaś sukces? A może ta definicja ewoluowała z biegiem czasu…?

Oczywiście, że ewoluowała. Gdy skończyłam studia na kierunku elektronika i telekomunikacja na Politechnice Gdańskiej, pracowałam jako programistka. W latach 80. urodziłam dzieci. Później Polska otworzyła się na Zachód i gospodarkę rynkową. Nowe możliwości tak bardzo mnie zafascynowały, że poszłam na studia podyplomowe, by przygotować się do kariery w konsultingu i w biznesie. Uczestniczyłam we wprowadzeniu na polski rynek firmy Flugger, a następnie kierowałam ich polskim oddziałem. Przez długie lata byłam skoncentrowana na pracy i rodzinie. Dopiero po czasie zorientowałam się, że brakowało chwil zatrzymania, czasu na uważność w stosunku do siebie. Gdy to dostrzegłam – zaczęła się pandemia…

Uważność, czyli…?

Zrozumienie, czego chcę ja, a nie otoczenie, ale też umiejętność bycia tu i teraz, świadome skierowanie uwagi na to, czego doświadczam w danej chwili. Otwarcie się na uważność przynosi wiele korzyści. Przede wszystkim pozwala lepiej zrozumieć siebie, a w konsekwencji lepiej zarządzać swoim życiem. Redukuje stres, co bezpośrednio wpływa na poprawę zdrowia fizycznego i emocjonalnego.

Ja teraz myślę podobnie, ale dotarcie do tego zajęło mi sporo czasu. Po studiach wierzyłam, że trzeba żyć szybciej, iść po więcej i widzieć dalej. Pracowałam w międzynarodowej korporacji, a moja kariera rozwijała się w dynamicznym tempie. Dzisiaj Barcelona, za półtora roku Manchester, Warszawa, potem Lyon, Dusseldorf… Uzależniona od nowych doznań nie miałam czasu na zastanowienie się, czy naprawdę tego chcę. Sukces definiowałam przez pryzmat zarobionych pieniędzy i pełnionej funkcji. Na tamtym etapie mojego życia nie było mowy o uważności.

Młodzi ludzie nie chcą już tak gnać. Byli świadkami, jak praca zawłaszczyła im rodziców, nie dając nic w zamian. W styczniu wyjechałam z grupą młodych kobiet na biegówki do Norwegii. Wieczorami rozmawiałyśmy o sensie życia. Pracująca w korporacji 24-latka, która skończyła studia w Polsce oraz w Danii powiedziała, iż żałuje, że nie dała sobie czasu na zastanowienie się, czego tak naprawdę chce w życiu. Cały czas czuje, że musi potwierdzać swoją wartość poprzez kończenie kolejnych szkół, kursów czy zdobycie konkretnej pracy. Jest świetna w tym co robi, ale nie jest spełniona. Ten wyjazd dał jej do myślenia. Pokazał, że można żyć na własnych zasadach.

Beata Koniarska – autorka cyklu rozmów na łamach czasopisma “warto!”.

Miałam 33 lata, gdy zaczęłam myśleć, że coś nie gra. Awans gonił awans. Długo sądziłam, że to spełnienie marzeń. Aż uzmysłowiłam sobie, że praca w korporacji to realizowanie celów grupy. Że nie mam wpływu ani na kierunek rozwoju firmy, ani na mój własny rozwój. Zostawiłam Niemcy, wyjechałam do Londynu i założyłam własną działalność. Ze wspólnikiem zainwestowaliśmy w klinikę medyczną przy Harley Street. Nie przetrwaliśmy roku, ale już wtedy wiedziałam, że dobrze wybrałam. Od 12 lat jestem przedsiębiorczynią i nie zamieniłabym tego na nic innego. W byciu na swoim cenię przede wszystkim możliwość wyboru kierunku rozwoju firmy w zgodzie ze sobą.

Nowe podejście młodszego pokolenia przyniesie sporo zmian. Część z nich zachodzi już teraz.

Jak wspominałaś – dzisiejsi dwudziestolatkowie mają inne priorytety niż my 20 czy 30 lat temu. Ciekawa jestem, jak to odbije się na rynku pracy. Niebawem firmy zaczną kłaść większy nacisk na zrównoważony rozwój, w tym dobrostan pracowników. Myślę, że generowanie szybkich zysków zejdzie na drugi plan.

Mam taką samą wizję. Oczywiście zarabianie pieniędzy to cel każdej firmy, ale nie każda musi robić to z rozmachem godnym Elona Muska. Moi szwedzcy znajomi, nauczyciele, niedawno założyli biznes polegający na organizowaniu warsztatów robienia srebrnej biżuterii. Mieszkają na wsi w okolicach Sztokholmu i nie planują ekspansji poza region. Ich celem jest wzbogacenie lokalnej oferty usług. To jest właśnie kierunek na uważność.

Moim celem od początku samodzielnej działalności w biznesie było wsparcie firm w rozwoju na rynkach zagranicznych. Mimo, że w odpowiedzi na potrzeby rynku usługi ewaluowały, cały czas przyświeca mi ten pierwotny cel. Rozpoczęłam od reprezentowania firm poza krajem. Potem uznałam, że firmy, aby rozwijać się, potrzebują również silnej obecności online. Ostatnio wzbogaciłam ofertę o sprzedaż zweryfikowanych międzynarodowych kontaktów. To nie byłoby możliwe w dużej korporacji. Tam nie ma miejsca na uważność wobec jednostki.

Myślę, że wszystkim przydałby się powrót do rzemiosła. Moja synowa, wysokiej klasy specjalistka w IT, aby się zrelaksować szydełkuje i robi na drutach. Gdy jesteśmy narażeni na ciągły stres warto przypomnieć sobie o prostych czynnościach. Gdy zrobię sweter, bransoletkę albo upiekę chleb – szybciej widzę efekt swojej pracy i czuję satysfakcję. Jaki jest Twój sposób na osiągnięcie równowagi?

W wolnym czasie uprawiam sport. Uwielbiam też gotować. Kobe, mój pies, jest wspaniałym nauczycielem uważności. Trzy do czterech godzin spacerów dziennie, w trakcie których muszę być skupiona na nim, wymusiło balans, o którym właśnie rozmawiamy. Ale wiem, że dla Ciebie spacer również jest jednym ze sposobów odstresowania.

Pracując w korporacji potrzebowałam odskoczni – morza, wiatru i plaży. Wszystko to na szczęście mam w mojej Gdyni, więc odkąd pamiętam staram się spacerować. Spacery pomagają mi poukładać myśli, odpocząć, nabrać energii. Wtedy też przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły.

Spacer ma tę przewagę, że może być długi i zapewnić dogodną przestrzeń dla kreatywności. Pracując jako mentorka biznesowa wykorzystujesz tę praktykę we współpracy ze swoimi mentee?

Tak, uważam to za świetną formę szkoleniową. Pracując jako mentorka biznesu zauważyłam, że z mentee coraz mniej rozmawiamy o biznesie, a coraz więcej o ich dobrostanie. To jak funkcjonują w firmie zależy od tego, jak czują się same z sobą, jaka jest ich sytuacja w domu. Pracuję teraz z kobietą, której biznes podupadł, bo miała kłopoty z dziećmi. Zawsze zaczynamy spotkanie od omówienia tego, jak ona się czuje. Sprawy biznesu odkładamy na drugą część rozmowy. Uważność wobec siebie jest podstawą. Nie wystarczy opierać się na doświadczeniu biznesowym. To co najważniejsze kryje się wewnątrz każdego z nas. To decyduje, czy rozwijamy się, czy stoimy w miejscu.

  • Beata Koniarska: ekspertka rynków europejskich; pomysłodawczyni i partner w Grow Global; właścicielka i dyrektorka zarządzająca w bConnect presents VirtualExpoGroup; wiceprezeska Pracodawców Pomorza.
  • Małgorzata Undziłło-Haverberg: mentorka biznesowa; doradczyni ds. wizerunku na LinkedIn; przedsiębiorczyni; zbudowała organizację sprzedaży oraz markę Flugger w Polsce.
Poprzedni artykuł

Spontaniczność, entuzjazm, energia! Forum Kobiet Biznesu Pracodawców Pomorza

Następny artykuł

Technologia przyszłości wjeżdża do Gdańska!

powiązane artykuły
Total
0
Share